Historia pewnego taboretu

Pamiętam go z dzieciństwa… w kuchni… po prostu był. A kiedy urządzaliśmy nasze pierwsze gniazdko okazał sie niezwykle pomocny i wielofunkcyjny. Już nie tylko służył do siedzenia, czy wdrapywania się na wyższy poziom ;) Bywało, że pełnił rolę stolika do kawy, stolika nocnego, ale równie dobrze stolika stolarsko-montażowego. Z czasem stał się elementem wyposażenia domowego warsztatu obok śrubokrętów, młotków, pił, wiertarek i innych wkrętarek. Po każdym kolejnym remoncie jego stan się pogarszał, co tylko potwierdzało jego zaangażowanie i udział. I nadszedł ten moment kiedy korzystanie z niego mogło okazać sie niebezpieczne…

I nagle miałam się go tak po prostu pozbyć? Dopiero teraz zauważyłam, że te kilka drewnianych listewek i nadgryzione zębem czasu i piły do drewna siedzisko towarzyszyło mi od zawsze i było świadkiem wszystkich kolejnych przeprowadzek. Najpierw tych z rodzicami, potem tych naszych „na swoje”.

szczątki taboretu przed renowacją

I to był wystarczający powód, aby dać mu jeszcze jedną szansę. 

szczątki taboretu przed renowacją szczątki taboretu przed renowacją

Od razu było jasne, jaka będzie jego nowa życiowa rola. Jako zasłużony stołek na emeryturze, zasługiwał nie tylko na renowację, ale przede wszystkim na nowy look. Firmowy ;)
Farba kredowa, szablon z kwiatuszkiem Fabryki, lakier i gotowe. Prawda, że słodki?
Odtąd w Fabryce będzie pełnił przede wszystkim funkcję dekoracyjną, a i spocząć na sobie pozwoli, bo teraz po raz pierwszy jest ładny, ale jak kiedyś solidny, stabilny i bezpieczny.

Taboret po renowacji Taboret po renowacji Taboret po renowacji

 

Napisz odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.